Odpowiedz w wątku  [ Posty: 3 ] 
Board Leash tak, czy nie? 
Autor Wiadomość
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 20 maja 2017, 23:04
Posty: 684
Lokalizacja: Düsseldorf, Poznań, Palma de Mallorca
Podziękował: 38
Podziękowano: 144
Imię i nazwisko: Cesar August jr.
Cytuj
Takie pytanie w świecie TT rozpętałoby od razu wojnę :-)

Ale jesteśmy tu w lepszym świecie wingfoila i można spokojnie porozmawiać na ten temat.

Ostatnie dwa dni latałem na Wingu w Poznaniu na jeziorze Kierskim. Mam nową deskę i nie dorobiłem się jeszcze Leasha :-)

Oczywiście nie chciałem przez to zrezygnować z latania. Poszedłem na całość :-) i pływałem bez leasha.

Muszę przyznać, że lata mi się o wiele przyjemniej bez niego. W mojej krótkiej karierze ok. 20 sesji na Wingu miałem okazję wypróbować już 3 rodzaje Leasha:

1. Leash na kostkę prosty
2. Leash na kostkę skręcany
3. Leash na pas skręcany

Każdy z nich ma swoje wady.

Ten prosty leach na kostkę ciągnie się po wodzie i to mnie bardzo irytuje. Często się na niego stąpa, potrafi zawinąć się o maszt i trudno się wdrapać na deskę. Raz nawet wyszczerbiłem sobie maszt takim leashem. A jak wyżej wspomniałem mam dopiero ok. 20 sesji za sobą.

Leash na pas, skrętka. Też potrafi zawinąć się pod deską na maszt, potrafi zakręcić się leashem od winga, jak ten jest też na pasie (taki mi lepiej pasuje), Też się na niego czasami stąpa, zakręca się między nogami, po tym jak się wchodzi na deskę i trzeba odstawiać piruety na, żeby się z niego wyplątać w trakcie jazdy. Jest generalnie ciężki wagowo.

Najlepiej do tej pory sprawdził się leash skręcany na kostkę, ale miałem go tylko raz i może nie poznałem go jeszcze zbyt dobrze. Problem również z postawieniem stopy i nastąpieniem na ten leash i przy wchodzeniu z wody na deskę podobnie można się zaplątać.

Dlatego leash mi kompletnie przeszkadza.

Sądzę, że można szybciej sobie zrobić krzywdę lub zniszczyć sprzęt używając leasha.

Ostatnie dwa moje pływania były na wietrze od 8 do 25 kts. W trakcie jednej sesji 3 razy zgubiłem deskę tak, że musiałem za nią gonić. Najpierw próbowałem z przyzwyczajenia wpław ale można zapomnieć :-) Deska zasuwała jak szalona. W sumie upadków miałem pewnie ze 20, może 30. I tylko 3 razy musiałem się uganiać za deską.

Do pogoni za deską można świetnie wykorzystać Winga, żeby się body dragować. Coś jak na kite, tylko inna technika. Winga stawia się na front tube, łapie za dwa handle i jak wiatr jest spory to chwila moment jest się już przy desce. Lepiej ją ominąć z boku, bo napływając bezpośrednio niechcący ją się odpycha, a pogoń może być aż do brzegu :-). Czyli deskę wyprzedzamy z boku i po kłopocie.

Reasumując Leash do deski wg mnie to raczej uciążliwość jak korzyść. Jak wiatr jest silny to można użyć winga. Jak wiatr jest słabszy to deska nam nie ucieknie i sobie do niej dopłyniemy.

Piszę to z perspektywy pływania na jeziorze, gdzie fale są maks. do kilkudziesięciu centymetrów, i zawsze jest jakiś brzeg na horyzoncie.

Ciekawe jak pływanie bez Leasha może sprawdzić się na morzu. Duża fala, morski prąd i skalisty brzeg lub offshore może być zbyt ryzykowny, ale jeżeli wychodzimy na onshore przy piaszczystej plaży i przy mniejszych nie łamiących się falach to spokojnie można sobie taki leash odpuścić.

Jak wam się lata z leashem?


06 lut 2022, 12:40
Zobacz profil WWW
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 01 lip 2013, 12:30
Posty: 3530
Lokalizacja: West Coast
Podziękował: 292
Podziękowano: 144
Imię i nazwisko: Marek Rowiński
Cytuj
czareka napisał(a):
Ciekawe jak pływanie bez Leasha może sprawdzić się na morzu. Duża fala, morski prąd i skalisty brzeg lub offshore może być zbyt ryzykowny, ale jeżeli wychodzimy na onshore przy piaszczystej plaży i przy mniejszych nie łamiących się falach to spokojnie można sobie taki leash odpuścić.

Zgoda w 100% co napisałeś choć tylko z perspektywy kite ale domyślam się, że też głównie pływałbym bez leszka.
Na Fuercie, na Majanicho widziałem wing gości pływających bez leszków. A to jest jeden z najtrudniejszych spotów kite na jakich byłem.


06 lut 2022, 17:17
Zobacz profil WWW
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 28 sie 2013, 09:39
Posty: 399
Podziękował: 0
Podziękowano: 37
Cytuj
Pierwszy leash miałem skręcany na kostkę. Denerwował mnie. Żle się schodziło do wody, potrafił się owinąć za tylny statecznik, czy maszt. Zmieniłem na pas biodrowy, i od tej pory mam spokój. Oczywiście idealnie by było bez, ale za bardzo jestem przywiązany do sprzętu, by go stracić. Raz tylko byłem bez i po pogoni przez cały akwen podziękowałem. Na morzu deska pchana falami, prądem i wiatrem będzie szybko uciekać. Ja tam wole być do niej przywiązany, a wiadomo że różnie bywa.


07 lut 2022, 07:46
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 3 ] 

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 9 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  

Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
Designed by ST Software, customized by DziennikLotow.pl
Partnerzy serwisu: Bus-Ekspert.pl | Bus-Owners.com.
Korzystając z forum akceptujesz Regulamin.