FoilForum.pl http://www.foilforum.pl/ |
|
Tak więc stało się :-) http://www.foilforum.pl/viewtopic.php?f=12&t=2587 |
Strona 1 z 1 |
Autor: | czareka [ 27 lip 2025, 14:12 ] |
Tytuł: | Tak więc stało się :-) |
Wczoraj pływałem pierwszy raz na morzu w Ouddorp (NL), na Morzu Północnym, z parawingiem. Wcześniej miałem kilka halsów, ale tego nie liczę – ledwo udawało mi się wstać na Duotone Stash 4m przy bardziej niż granicznym wietrze. Ale wczoraj miałem 120 minut w warunkach 14–16 kts. Na początek wyszedłem na zestawie: Skywalker 70L, F-One SK8 950 i F-One Frigate 4m – czyli moja wersja minimum. Dwie próby startu i od razu wiedziałem, że to za mało. Nie chciałem tracić czasu, więc poleciałem po Ozone Pocket Rocket 4,3 m. Był odpływ, plaża ogromna – więc trochę się nalatałem. ![]() Wróciłem z Pocket Rocketem i chciałem jeszcze podmienić foila na SK8 1150, jeżeli bym nie wystartował jako następna opcja, ale przyszedł szkwalik, może 16 kts, i… poleciałem. Trochę trzeba było popompować. Pierwsze dwie rufy leżałem, przy słabym wietrze Pocket Rocket nie za dobrze kręci rufy, za długie linki, ale dał radę z wiaterm na kolejne starty. Zamiast ruf zacząłem robić sztagi, wychodziły 10 na 10. Na horyzoncie, w stronę Brouwersdamu, wypatrzyłem kajty, więc zacząłem halsować wzdłuż plaży na zachód, pewnie jakieś 2–3 km. I tutaj muszę przyznać: Ozone Pocket Rocket zrobił robotę. Jak to leci na wiatr, masakra. Jak kitefoil. Dopłynąłem do większej grupki, wypatrzyłem paru wingowców i polatałem z nimi. Max speed miałem ok. 38 km/h (2 sekundy), fajna prędkość, ale przydałoby się jeszcze z 2 kts więcej wiatru i byłoby można przeskoczyć 40 kmh na tym foilu. Wiatr trochę przybrał, może do 17 kts, i zacząłem robić rufy, przy takim wietrze nie ma już problemu dla Pocket Rocketa. Generalnie, przy rufie i wiatrach bliskich dolnej granicy dla tego winga, trzeba zastosować odpowiednią technikę zwrotu przez rufę, zwłaszcza przy dłuższych linkach, jak w Ozone. Trzeba trzymać winga nisko, mieć go przed sobą i w decydującej fazie pokazać krawędź spływu w dół, kiedyś to nagram. Jak się to dobrze zrobi, manewr wchodzi na 100%. Udało mi się później zrobić także downloopa i Heinekena przy rufie. Wiatr był wtedy bardzo równy, ok. 17 kts. Ale to nie było najważniejsze ![]() Jakieś 1 km od brzegu morze zaczyna się otwierać na kierunek wiatru (był WSW), i tam zaczynał się prawdziwy morski swell. Nic wielkiego, na wingfoilu może kilka sekund fanu. Ale na parawingu… to była bajka. Składałem parawinga i jechałem po tych falach, uczucie nie do opisania. Czegoś takiego nie doświadczyłem jeszcze na żadnym foilu. To było tak zajefajne, że aż ciężko to ubrać w słowa. ![]() Po ok. 2h wiatr zszedł do 14 kts, miałem lądowanie z nieco większej falki i nie udało mi się już wystartować na 4,3 (pewnie na 5,0 byłoby bez problemu). Dragowałem się jakieś 2 km do brzegu, nie było to uciążliwe. Można spokojnie usiąść na desce, zaczepić parawinga na haku i dryfować. Nie jest to szybkie, ale działa. Gdy już byłem na plaży, wiatr był wystarczający do latania na wingu, na tym samym foilu i desce i byłby to zapewne super fun. Ale po tej sesji na parawingu i falach... Nie miałem najmniejszej ochoty wracać do winga ![]() Nie wiem, czy to było jednorazowe zjawisko, czy coś, co się będzie powtarzać… Ale wygląda to na powtórkę z historii windsurfing ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() Ciekawe, jak to wygląda u innych… |
Strona 1 z 1 | Strefa czasowa: UTC + 1 [ DST ] |
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group http://www.phpbb.com/ |