Szybkie pytanie i szybkie i do tego właściwe odpowiedzi
Wg mnie pierwszy wskaźnik to pozycja latawca nad wodą a drugi to długość linek.
Co do drugiego to trzeba się przekonać ale w przypadku pierwszym to jest znamienne że rekreacyjni fojlarze jeżdżą z latawcem 45+ stopni.
Przecież to nie ma ani rąk ani nóg
Do tego tzw w WKSie "syndrom plecaka" i mamy pełen obraz od którego trzeba jak najszybciej uciekać.
Wejdziecie szybciej na kolejny poziom wtajemniczenia prowadząc latawiec nisko nad wodą.
Lepsza kontrola up & downwind, lepsze kąty, łatwiej opanować szkwały i kontrolować skrzydło.
Jak idzie szkwał to chyba większość z nas podnosi latawiec do zenitu. Błąd! Trzeba jechać z nim jak najniżej wody.
Przy wodzie jest mniej wiatru i latawiec nie wyrywa z butów! Twierdzenie, że łatwiej skrzydło wejdzie w lewitacje jak latawiec daje składową do góry to MIT.
Hydroskrzydło potrzebuje prędkości a nie ciągu w górę.
Porównajcie zdjęcia fojlarzy z Kuźnicy i prosów z zawodów. Wszystko w temacie
PS.
Syndrom plecaka - to jazda połówkami na wysokości pozostawianego na plaży plecaka ze złudna nadzieją, że jak ktoś ma go zabrać to wówczas będziecie widzieli kto. Hahahahaa.
Foilboarding jest 3D i na tym polega jego fun, freedom & power. Plecak luzem na plaży to kajdany foilboardingu
Pytanie co zrobić z plecakiem? Zostawcie go w aucie a jak nie macie takiej opcji to go zakopcie na plaży. Robię tak od lat.
Fajnie się znowu pomądrzyć
ale tak na serio to polecam gorąco popróbować i samemu ocenić. Większość powinna zauważyć różnicę.