Dołączył(a): 20 maja 2017, 23:04 Posty: 709 Lokalizacja: Düsseldorf, Poznań, Palma de Mallorca Podziękował:40 Podziękowano:152 Imię i nazwisko: Cesar August jr.
Właśnie wróciłem z FUE. Byłem głównie w Corralejo, ale również 2 razy w Puerto Lajas oraz 3 razy w Sotavento.
Jak to zawsze na FUE w lecie, nie było dnia bez wiatru. Nawet jak rano wydawało się, że może nie wiać w Corralejo, to wiało już 20 kts na Sotavento lub 16 na Puerto Lajas. Ponieważ nie chciałem stracić żadnej okazji, a samochód był bez limitu km, a paliwo tańsze niż na kontynencie, podróżowałem tu i tam. A do Sotavento czuję miętę, więc i tak bym tam pojechał.
W Corralejo startowałem w porcie, na płaskiej wodzie. Trzeba bardzo uważać, bo wszędzie są ostre skały. Po oddaleniu się o jakieś 100-200 m jest już bezpiecznie. Woda do startu jest płaska, chroniona falochronem z portu.
Im dalej od portu, tym fale lepsze. W odległości 2/3 drogi do Los Lobos są już fajne metrowe fale, czasem osiągające 1,5 m. Układają się w długie wałki. Wiatr wieje przeważnie z północno-północnych kierunków w lecie. Zimą wiało zawsze z południowego wschodu. Też fajnie i ciepło. Oczywiście zimą też wieje z północy, wtedy jest chłodniej.
Wyjazd na fale może być trochę niebezpieczny, bo jak się coś przytrafi, to chyba nie ma jak wrócić, jeśli ktoś nas nie znajdzie. Wiatr wieje wzdłuż Flag Beach, ale na takich falach trudno kogoś zauważyć. Dlatego warto pływać w kilka osób i się pilnować.
Miałem uszkodzenie na wingu, ale udało mi się wrócić. Cięcie miało 70 cm. Na szczęście nie uszkodziło tuby, bo wtedy powrót byłby niemożliwy.
Warunki do latania na wingu na falach były idealne. Z falami jest tak, że każdego dnia wyglądają inaczej. Wiatr z dnia na dzień jest coraz mocniejszy przez kilka dni, a potem słabnie i tak w kółko. Fale również – od mniejszych do coraz większych, aż po ładny równy swell wiatrowy, potem powrót do bałaganu.
W słabsze, ale nadal fajne dni pomagają statki. Muszę je pochwalić, bo te, które spotkałem, robią super fale. Po przejeździe takiego statku jest chyba do 10 fajnych fal. Można na nich dobrze poszaleć i to w sporej odległości od statku. Statki kursują co chwilę
Latanie bez trapezu jest męczące, zwłaszcza powroty pod wiatr. Trzeba to wziąć pod uwagę, planując siły na zamiary. Zwłaszcza jak przytrafi się gleba i trzeba startować na małym wing foilu i desce. Mały sprzęt ułatwia start na falach, ale przy braku wiatru można się nieźle namachać. Tak też było.
Miałem deskę sinkera 50L Skywalker Stylo V3, foil F One SK8 650 cm2 oraz Duotone Unit 4m '24. Super zestaw, polecam!
Fale są szybkie, na większych foilach trudno było je złapać i wykorzystać. Próbowałem jednego dnia na 950 i był to zdecydowanie za duży i za wolny foil.
Inny spot to Puerto Lajas, bardzo lubiany wśród lokalsów i ludzi często latających na FUE. Fala jest tam bardzo fajna, jeszcze lepsza niż w Corralejo, ale wejście do wody jest masakryczne. Trzeba wchodzić po skałach, bardzo ostrożnie, żeby nie skręcić kostki i nie zniszczyć sprzętu. Jak się już wejdzie, jest super. Trzeba już jednak umieć pływać na wing foilu, żeby skorzystać z tego spotu. Im dalej od wejścia w stronę zatoczki, tym słabszy wiatr i gleba może skończyć się wyjściem na olbrzymim przyboju na skały po drugiej stronie brzegu. Nawet nie chcę tego sobie wyobrażać.
Jeden z kolegów wpadł, ale udało mu się dopłynąć w połowie zatoczki. Nie zazdroszczę mu wyjścia. Już więcej nie wchodził do wody.
Puerto Lajas jest fajne do pływania, ale wygląda jak gruzowisko. Niechętnie tam jeździłem. Wolałem Corralejo z super zapleczem gastro i fajnymi falami.
Sotavento. Kto był, ten wie. Dużo wiatru, bardzo porywisty, ze zmiennych kierunków offshore. Ponieważ Hotel Melia jest zamknięty na 4 spusty, na plaży i wodzie jest mniej ludzi. Płatne rescue działa od 10 do 17.
Spot również nie jest dla początkujących, ze względu na offshore, chyba że w słabsze dni.
Spot uchodzi za płaski, ale to nieprawda. Działa tu taka sama zasada jak w Corralejo i pewnie wszędzie indziej. Pierwszego dnia jest płasko, drugiego pojawiają się ładne, gładkie fale, potem większe, na końcu bałagan i znowu cisza. Zbiega to się również ze stanem wody, który codziennie jest inny. Stan wody można sprawdzić na stronie rene-egli.com.
Podsumowując, 8 dni wykorzystane jak 15. Na zawodnika takiego jak ja wystarczy wziąć małą deskę, małego foila i 4,5 m winga, optymalnie aluula. I w sumie nie trzeba więcej nic zabierać. Latałem 90% czasu bez pianki.
Dłonie przestały mi działać, nie mogę ich zacisnąć. Pewnie kilka dni to jeszcze potrwa, aż wrócę do siebie.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników