Za nami dzień numer 1.
Padało większość dnia. Zimno. 12-14 stopni. Woda jeszcze zimniejsza. Wiało od samego rana ale wyjątkowo niestabilnie. Od 1 do 14kts i z powrotem do 1kts.
Podzielono nas na flotę żółtą i zieloną po około 22 zawodników. Jutro zmieniamy skład tych flot i kończą się eliminacje do złotej.
Niestety 3/4 zawodników na komórkach. Walka o złotą dla pompowańców jest prawie niewykonalna
Używane rozmiary od 11 do 18m.
Pierwszy wyścig poszedł o 1230. Na wodzie byłem pół godziny wcześniej. Cchiałem posmakować tego dziurawego wiatru. Nawet cieszyłem się na te warunki, aby zobaczyć w nich podpaski. Spadały często i wstawały rzadko. W trakcie wyścigu pospadała połowa floty i byłem pewny dobrego wyniku. Idiotyczny błąd podczas jednego sztagu pod brzegiem i dołączyłem do grona moczących dupę. Potrzebowałem wsparcia asekuracji abym odkleił latawiec. Wyścig ukończyło 8 zawodników. Na dzień dobry tak marny start
Olly Bridge wygrał z przewagą minuty. Olly, Julien, Nicolas są poza zasięgiem w żółtej. Kończą z potężną przewagą nad peletonem.
To samo dotyczy Henia, Maxima i Simone w zielonej.
Drugi wyścig w podobnych warunkach. Powiedziałem sobie, że żadnych wodowań i byłem pewny lepszego wyniku.
Dobry start i walczyłem z Grubym Lake'm i Steph do samego końca. Na drugim kółku byli oni na górnej ze 200-100m przede mną. Na dolnej boi byłem juz przed nimi. Gleba podczas zwrotu na 200m przed finiszem i spadam za Briana ale kończę przed Steph. Potem patrzę w wyniki i Brian 6, Steph 8 a ja 12
Nie wiem jak można pomylić numery na mecie
Złożyłem scoring inquiry i jutro ma być video weryfikacja.
3 wyścig. Brain i Olly utopili latawce. Ja popłynąłem bez szału i 10 miejsce.
Więcej wyścigów w żółtej i zielonej flocie nie było tego dnia.
Heineken ma ogień i jeździ wyraźnie lepiej niż Maxim. Olly wygląda równie groźnie. Chyba ta dwójka powalczy o wygraną.
Wydarzeniem dnia są nieloty podpaski. W sumie zwożono chyba je lekko ze 20 razy w ciągu 6 wyścigów.
Steph jest mega wkurzona, że musi na nich latać. Byłem w szoku jak płynąc w górę Steph waliła rufy aby zmienić hals. Raz o mało nie zaliczyliśmy dzwona bo ona rufę a ja sztag. Pytam potem na plaży co jest grane? Ona, że robi tylko rufy w słabym wietrze, bo ma większe szanse na utrzymanie latawca w powietrzu niż podczas sztagów.
Brian Lake liczył na wygraną a zobaczcie na jego miejsce - 7 we flocie czyli coś około 14 miejsca. Dwa razy moczył podpaskę. Też niezbyt szczęśliwy.
Teraz parę słów o akwenie. Strasznie mi się podoba poza zimną wodą. Kierunek wiatru w miarę stabilny za to siła nieprzewidywalna. Długość halsówki to 2200m. Jezioro jest za wąskie aby zrobić to na jeden sztag. Super! Potrzebowałem min 4 sztagów. Mnóstwo zależy od czytania wiatru. Szczególnie w pobliżu brzegów. Właśnie w pierwszym wyścigu źle go odczytałem i pogoniłem pod drzewa gdzie wydawało mi się, że ciut więcej wieje.
Płaska woda więc to na minus akwenu. Praktycznie nie ma co myśleć o czopie.
Infrastruktura na spocie - bajka! Dzisiaj się dobrze zorganizowałem, bo odkryłem wypasione prysznice. Wygląda to tak. Wyścig. Koniec. Lądowanie latawca. Bieg pod gorący prysznic. Powrót na start drugiej floty. Analiza startu. Powrót pod prysznic i tam spędzam 8 minut. Powrót na spot. Odpalenie latawca. 10 minut rozgrzewki. Procedura.
W ramach 150€ wpisowego mamy dobre żarcie na śniadanie i lunch. Jedno piwko. Trochę wody. 1 redbula. T-shirt. free wi-fi. Nie jest źle. Duży namiot dla zawodników. Dodali namiot na sprzęt. Knajpa 20m od namiotu. O ceny lepiej nie pytajcie. Mniej więcej wszystko w Szwajcarii ma taką samą wartość liczbową co w Polsce a frank stoi 3,40PLN.
Fotek dzisiaj nie będzie. Jutro najpierw walczę z komisją regatową a potem mam nadzieję przeprowadzą ze 4 wyścigi dla każdej floty.
Cieszy mnie fakt, że nikt mnie nie wyprzedza na downwindzie i zwykle przeskakuję 3-5 gości.
Dzięki Tomek za radę przesunięcia tylnego strapa. Rezpka już tak nie naiwania
Martwi mnie, że mimo pływania na nowym swordzie (chciałbym podziękować pięknie Maksiowi
) nie jestem w stanie przyłożyć się do komórkowców. Płyną min 5 stopni ostrzej.
Zwroty wychodzą mi przyzwoicie. Nawet zacząłem robić pierwsze air-roll-tacki w wyścigach.
Po 3 wyścigach zajmuje 12 miejsce w żółtej (do weryfikacji). Moja jedyną nadzieją na awans do złotej to dziurawy wiatr.
Podoba mi się tutaj bardzo mimo chorych temperatur i deszczu. Śmieszne jest to, że Silvaplana reklamuje się, że ma 320 słonecznych dni w roku. Od 1 lipca do dzis nie widziałem tyle deszczu w Grzybowie co tutaj w ciągu jednego dnia. A prognozy nie rozpieszczają. Jedyna pozytywna strona tej aury jaka przychodzi mi do głowy to fakt, że dosypie nam świeżego puchu w Zermatt gdzie wybieramy się na narty w najbliższą sobotę