Mam F-one Diablo v2. Ostry crash, zawiazanany krawat. Rozplatuje kajta ustawiam go w power zone(na wodzie, chicken loop podpiety do deski). Chce startować(wiatr ładny) a tu okazuje się że w środku jest 100L wody która nie ma jak sie wydostać bo jest na krawiędzi spływu a połaczenia pomiędzy komorami są na sródku profilu. Środek kita unosi sie ładnie ale 100L wody które jest w komorach przy uszach kita nie ma jak uciec. Gdyby był jakiś kanał na krawiędzi spływu to woda by przelała się do krajnych komór i wylała. A tak kicha.

Każdy komorowiec tak ma?
Jest jakaś metoda na wyjście z sytuacji?

W komórkach o niskim AR da się restartować w powyższej sytuacji ale wymaga to cierpliwego podrywania latawca tak aby woda spłynęła poprzez tipy.
W komórkach o wysokim AR nie znam sposobu innego jak zwinąć bar, podpłynąć do latawca i ręcznie wylać wodę. Potem rozłożyć i próbować restartować.
Wyloty wody umieszczane są na tipach a nie na środku bo mając rury wydechowe po środku komóka szybciej traciła by kształt i łamała się

Komory w diablo wyglądają tak:

Dlaczego nie ma małego kanaliku ktorym woda mogla by uciec do sąsiedniej komory?

a teraz rozumiem. Lipa jednym słowem.
We flajach jest swobodny przepływ pomiędzy komorami przy krawędzi spływu.
Nie wiedziałem że w Diablo uszczelnili na maksa.
Rozwiązanie: oddajesz do mistrza który pruje lik spływu, wycina otwór pomiędzy komorami i zaszywa lik

Dzięki za info. Przeczuwałem że to musi być rozwiazanie w innych komorowcach.
Jakoś Flysurfer nie kwapi się żeby wspominac o tym w materiałach reklamowych. Myslisz że np. VMG też ma swobodny przepływ między komorami?
Może tylko Sonici i Soule?

Pływałem na VMG ale nie zwróciłem uwagi na to