Witam wszystkich,
piewszy post, więc należałoby się przedstawić:
Kuba, pływam w okolicach Szczecina. Na foilu można powiedzieć od tego sezonu, natomiast ogólnie na kajcie grubych dobrych lat.
Mój sprzęt na którym się uczę to Moses T60C, Fluente 91 z W550 i S325. Latawki to prócz katowanych do tej pory Switchbladow (idą na giełdę), Airush Wave 10m 7m oraz Soul15m.
TT na razie odstawiłem póki nie ogarnę w miarę foila. Za bardzo mi miesza. W planie kontynuacja TT oraz rozpoczęcie Wave.
Zabawę z foilem rozpocząłęm tak naprawdę w 2018, ale po kilku KO i trzech sesjach podczas których nie widziałem nawet światełka nadziei odpuściłem. Dopiero w tym sezonie po zakupie miecza 40cm i kilku próbach zobaczyłem że jednak jest to dla mnie możliwe. Po kilku sesjach zamieniłem miecz na 91cm, znowu kilka knock outów, ale tym razem się nie poddałem

Pływam już swobodnie w lewitacji i zaczynam naukę zwrotów.
I tutaj moje piersze pytanie o radę:
Chcę rozpocząć naukę zwrotów od tzw. rufy. Wyglądają na dosyć łatwe w odróżnieniu od Tuck'a. Czy zwroty powinno uczyć się bez strapów? Mam przykręcone dwa przednie, tylnego nie mam. Doświadczyłem kilku nieprzyjemnych gleb podczas których bardzo niefajnie wykręciło mi stopę (mimo że strap jest dość luźny)... Nie jestem panikarzem, ale wiem że foilem można sobie zrobić niezłe kuku (mam już piankę poklejoną w kilku miejscach...)
Drugie pytanie to czy na moim skrzydle (W550) możliwa jest nauka Tucków? Czy też analogicznie do mojej przygody z masztami 40 vs 90 powinienem zamienić skrzydło na W633 i oszczędzić sobie cierpienia?
Z góry dzięki!
p,s. super forum
