Dzięki za rady. Zrobiłem kilka spływów z przerwami po ~700 metrów każdy w okolicy Karwieńskich Błot z każdorazowym powrotem do "bazy" i regeneracją sił
Wybrałem ten spot, bo wiatr wiał lekko do brzegu, jest tam luźno, można wylądować w każdym momencie na plaży i mam dobry dojazd.
Myślę, że był to dobrze spędzony czas pozwalający na oswojenie się ze sprzętem. Były udane próby wejścia na deskę i pierwsze niekontrolowane lewitacje.
Falki i prądy na pewno przeszkadzały, na zatoce pewnie szło by łatwiej, ale nie mogę narzekać
