Wg moich obserwacji w branży żeglarskiej już jest rewolucją - każdy sportowiec o tym mówi i myśli jak zaprzęgnąć hydroskrzydło do jego klasowej łódki.
Widziałem już próby z Optymistą!
Myśle, że na Igrzyskach 2030 (a to już, już biorąc pod uwagę tempo działania MKOL) zostanie jedna klasa nie-foilowa.
Windsurfing, kitesurfing, wszystkie katamarany będą oparte na hydroskrzydłach.
World Sailing nie ma wyjścia i wie, że żeglarstwo olimpijskie w obecnej formie ma praktycznie żadną oglądalność.
Co gorsza MKOL nawet rozważa wywalenie całego żeglarstwa z programu Igrzysk. Stawia warunki - zróbcie coś z tą bandą nudziarzy ubranych w blue poloshirty i kombinezoniki Helly Hensena. Chcemy w zamian krwi, emocji, prędkości, spektaklu, dramatu tak jak w przypadku snowboardu na zimowych!
I co żeglarze mają począć? Promować dalej RSX czy zakładać foilrolki
Co do statków - to dosłownie
ciężka sprawa. Nie wiem jakie materiały musieli by zastosować aby foil podniósł tysiące ton. Ale na pewno próby będą albo już się odbywają.
Oszczędności z tytułu zaprzęgnięcia hydroskrzydeł mogą być ogromne nawet przy obecnej cenie baryłki ropy.
Kiedyś wodoloty potrzebowały potężnych silników aby rozbujać statek do min 20kts - min prędkości lewitacji.
Przy wiedzy jaką zaczynamy obrabiać (dzięki żeglarstwu - patrz America's Cup) - może się okazać że statki będą potrzebowały 10kts do lewitacji
A to może dużo zmienić
