Powyższe pisałem 3 lata temu.
Przekraczamy już 4 kts. Mam już wiele sesji zaliczonych gdzie na plaży mierzony wiatr nie przekraczał 3kts. A najlepiej udokumentowaną sesję słabowiatrową mamy z Mielna z pucharu Polski gdzie pływaliśmy 2 godziny bez żadnej spiny z dobrymi skokami a komisja regatowa zanotowała największy podmuch 3,7kts. Nie odbył się żaden wyścig, bo limit to 5kts.
Jest jednak jedno ale! Nie zawsze 4kts = 4kts.
W Kołobrzegu 4kts z W - nie dam rady pływać.
4kts z NE - jeżdżę z pełnym ogniem. De facto jak mierzę na plaży 2,5kts z NE to już wychodzę i wiem, że po rozgrzaniu się popływam.
Co ciekawsze przy 6kts onshore - nawet nie próbuję bo nie dam rady.
Jedno jest pewne - warto cierpliwie ćwiczyć w takich warunkach niż poddawać się zbyt szybko i zrzucać całą winę na słaby sprzęt.
Według moich obserwacji zwykle winę ponosi rajder a nie sprzęt.
Szczególnie dotyczy to kajciarzy z wieloletnim doświadczeniem, którzy pierwszy raz się zabierają za foila i nie mają żadnych doświadczeń ze słabym wiatrem.
W każdym przypadku słyszałem: co za gówniany sprzęt, co za dziurawy wiatr, co za słaby kierunek, a ta deska to w ogóle jakaś porażka, latawiec za ciężki, strapy za szerokie, bar nie wytrymowany, za dużo ludzi patzrących na mnie itd .
A jak pytam się czy umie robić downloopy to odpowiada:
a co to jest lub po co?
Wszystko w temacie
