W związku z rosnącą ilością zapytań o moje deski oraz wciąż ubogą ofertą desek słabowiatrowych na rynku podaję ofertę nowych moich desek.
Będzie to model
Hoover 150x55cm. Drewniany pokład w części stóp, węgiel na dziobie i dnie.
Waga 3,6kg.
Ceny:- 2600 PLN - deska bez strapów.
- 2800 PLN - deska ze strapami (prawdopodobnie Dakine Contour)
- dodatkowe 400 PLN za inne wymiary
Deski robione będą przez Wiktora Skrzypińskiego z Nieporętu czyli 100% handmade.
Nie będą to dzieła sztuki czy precyzja wykończenie Rolexa ale mocne maszyny o nadludzkich umiejętnościach nautycznych.
To są deski tylko dla pływających bezkompromisowo a nie dla estetów lub nawet pływających estetów.
Gwarancja 2 lata. Chyba nie muszę pisać, że dzwony, przechowywanie deski na słońcu Zanzibaru przez 2 tygodnie, przeróbki itd nie upoważniają do reklamacji.
Od grudnia
czas oczekiwania na deskę będzie wynosił 2-3 dni robocze.
Dostawa na terenie Polski gratis. Będę wyglądały mniej więcej tak: Dygresja.szczerze powiedziawszy jestem zaskoczony brakiem reakcji producentów na potrzeby rynku.
W ofercie mają szalony wybór hydroskrzydeł ale niestety nie widzę równoległej oferty desek słabowiatrowych.
Według mnie jest to efekt zbyt dużego wpływu pro-rejsiarzy oraz miejsc gdzie tesowane są prototypy. Wymagania rejsiarzy są zupełnie inne niż Kowalskiego.
Oni chcą jak najmniejszej deski wypornościowej z najmniejszą wagą, bo zawsze pływają przeżeglowani. Używają najwiekszych rozmiarów latawców z jakimi mogą sobie poradzić.
Kowalski zwykle dąży w przeciwną stronę - on chce pływać na jak najmniejszym latawcu i ograniczyć ilość latawców do 2-3.
W efekcie 3/4 quivera prorajdera to latawce powyżej 10m.
A Kowalski chce 3/4 quivera poniżej 10m.
Niestety opinio i hypertwórczy forumowicze często cisną w stronę rejsingu - mi tez się zdarza
Chyba dlatego producenci nie widzą realnej potrzeby i ich największe deski mają zwykle wymiary 145x47cm z wypornością mniejszą niż 30ltr.
Powyższe parametry deski nie pozwalają komfortowo pływać w dolnym zakresie latawców. Trudno jest wyprowadzić deskę z wody.
A wystarczy dodać 5cm szerokości i z 10 litrów więcej wyporności aby diametralnie poprawić dolny zakres latawca.
Dodatkowym plusem extra szerokości i wyporu jest łatwość nauki pierwszych lewitacji a potem zwrotów.
Myślę, że gdyby deski do nauki były testowane w krajach o nieregularnym wietrze to duże deski byłyby normalnością.
Testowanie prototypów na zwykle wietrznych spotach przez proriderów jest naturalnym hamulcem rozwoju dużych desek.
Dam wam przykład.
Patrzę na historię desek Mosesa. Pierwsza sprzed 3 lat (T20) miała wymiary 142x47 i tylko 2cm grubości. Rok później podwoili wyporność i deska miała 4cm grubości. W tym roku T60 ma juz 6cm grubości czyli jakieś 3 razy więcej wyporności niż 3 lata temu. Jednak wymiary outline nadal pozostały te same. Wg mnie za mało.
Najbardziej wyporna deskę zaprojektowałem 4 lata temu - miała 150x60x10cm. wyglądała tak:
Był to potwór słabowiatrowy ale szerokość 60cm przeszkadzała w jeździe na wiatr. Testował ją również team Mosesa we Włoszech.
Byli w szoku. Negatywnym. Nie wiedzieli jak sobie z nią poradzić skoro ich deski miały 5 razy mnie wyporności niż moja gruba Berta
Tak się zrazili, że już nigdy nie przekroczyli szerokości 50cm
Będą potrzebowali kolejnych 3 latach aby poradzić sobie z traumą
Wróciłem do maksymalnej szerokości 55cm i mocno podciętych burt. Sprawdza się najlepiej wg moich testerów.
Najbardziej dumny jestem ze kształtu dna hoovera. Pisałem wcześniej jak działa.
Teraz po 3 latach testowania, eksperymentowania jestem mocno przekonany do zalet tego kształtu.
Ne widzę potrzeby robienia mniejszych desek bo jest ich mnóstwo na rynku.
jakie są minusy w stosunku do małych desek?Widzę trzy:
- kwestia przyzwyczajenia się do większych wymiarów - zwykle zajmuje to 2-5 sesji.
- trudniejsze operowanie deską przed startem w wodzie, wejście do wody i przenoszenie deski
- zwiększają nieco rozmiary spakowanego quivera co może narazić na mniej przychylne oko pani na lotniskowym check-inie.