Kopiuję z innego wątku.
Dodawajcie swoje uwagi - wrzuciłem te 5 kardynalnych punktów a na pewno można dodać kolejne.
1.
Nic na siłę! Szczególnie na wiosnę kiedy woda jest zimna.
Początki wiążą się z częstszym przebywaniem w wodzie.
Jakąkolwiek będziecie mieli super piankę będziecie się wychładzać. To nie pomaga.
Wybierajcie
TYLKO dni kiedy wieje równe 10-15kts. Szkwały demolują plan poukładany wcześniej w głowie.
2.
Uczcie się na płaskiej wodzie! Wierzcie mi na słowo - nawet wymiatacze wave będą zdezorientowani 50cm falą podczas pierwszych jazd na foilu.
Fala utrudnia życie na maksa. Jak uczycie się na morzu wybierajcie te dni z termiką. Płaska woda niemalże gwarantowana.
Na West Coast termika zwykle działa pięknie w maju i czerwcu przy E lub NE wiatrach 8-12kts.
3.
Zaplanujcie sobie downwind na pierwsze próby.
Nie marnujcie cennego czasu na
trójkąt pokory! Nie ma nic bardziej dołującego niż po pierwszych nokautach wylądować kilometr od miejsca startu i odkrywać bóle
drogi krzyżowej idąc pod wiatr nie wiedząc jak nosić komfortowo sprzęt.
Ego dołuje jak cholera!
A przecież wystarczy się zorganizować właściwie - wyjechać z 5km wyżej i uczyć się utrzymywać wysokość na downwindzie.
4.
Trzymajcie się z dala od przyboju! To jest jakiś fenomen masochisty. Każdy początkujący którego widziałem wpływał w przybój na morzu.
PO CO?!!!!!! Zwykle jest to miejsce z nierównym i słabszym wiatrem, fala się wypiętrza i dostaje potężnej energii która tylko przeszkadza a dno gwałtownie zbliża się ku powierzchni

Zawsze kończy się to glebą, uszkodzonym sprzętem, przepadniętym latawcem.
5.
Nie marnujcie sił podczas wchodzenia na deskę! Dżizas - to co potrafimy wymyślić przechodzi ludzkie pojęcie i bijemy wszelkie rekordy marnowania CENNEJ energii.
Proponowałbym wejść do wody z samą deską i latawcem i nauczyć kontrolować sprzęt JEDNĄ ręką.
jeszcze raz napiszę:
J E D N Ą R Ę K Ą ! Do tego zawsze TYLNĄ ręką.
Sprawnemu foilarzowi ułożenie deski zajmuje parę sekund (nawet z najmniej korzystnej pozycji) a początkujący potrafi walczyć do 10 minut! Nie przesadzam!
Widziałem nie raz. A tak naprawdę widzę to bardzo często i praktycznie w każdym przypadku.
Na koniec ważne spostrzeżenie.Chcecie się szybko nauczyć to dajcie sobie szansę. Kajciarz łamiący powyższe zasady podczas 2 godzinnej sesji tak naprawdę spędza średnio 10 minut fizycznie na desce. 110 minut dobijając sprzęt i swoje ego.
To nie żart - to są moje obserwacje.