OK. Wygląda masywnie i prosto. Mocniej zbudowany niż kulka więc zgaduję, że jest to lepsze rozwiązanie.
Jednakże do tej pory nie zdarzyło mi się aby kulka pękła.
Czy zadziała zawsze? Oczywiście, że nie. Nie ma systemu 100% działającego. Zwykle działają w przedziale 99,0-99,9%
Piasek lub inne ciała obce najczęściej odpowiedzialne są za te promilowe przypadki.
Nadal nie wiem o co chodzi z tym problemem podwójnej linki. Jedna jest nośna główna a druga to emergency potrzebna do aktywowania systemu wygaszenia latawca.
Oczywiście, że zawodny.
Mój patent to zamiast gumki mam podczepioną linkę dyneemę od mega krótkiego leasha która jest umiejscowiona pod spinką witcharda co ogranicza przypadkowe jego otwarcie ale nie zawsze.
Powiedziałbym, że teraz mam duuużo mniej niechcianych wyczepień. Gumka też na pewno poprawia tę przypadłość.
Nie znam na to ogólnego wzoru. Wszystko zależy od konstrukcji uprzęży i charakterystyki latawca. Najlepsza metoda to spróbować na żywca. Zrobienie baru z 5m depowrem to tylko 10m linki, bloczek i knaga.
[/quote]
Tutaj tez nie ma wielkiej filozofii. Każdy model po wielokrotnym skręceniu będzie miał problemy związane z jego sterowaniem i działaniem systemu bezpieczeństwa.
Dla jednego modelu 10 krotne skręcenie wyłączy system bezpieczeństwa dla innego 7 a dla kolejnego 15. Ponownie - weż swój zestaw na plażę, skręć 5 razy i zliszuj. Potem zrób 10 loopów i ponownie zliszuj. To prostsze niż akademickie dyskusje.
Każde skręcenie ogranicza możliwość kontroli latawca i jego system bezpieczeństwa.
Warto o tym pamiętać w godzinie W jak latawiec wpadnie w death loopy. Zamiast czekać na zbawienie od razu powinno się liszować aby nie było za późno.
10 sekund zwłoki może mocno boleć.
Dlatego fajnym elementem zwiększającym poczucie bezpieczeństwa jest to:

Mając sprawną rękę i ten instrument możemy czuć się bezpieczniejsi niż w najbardziej obiecujących ulotkach producentów opowiadających o 100% depowera, wygaszenia latawca itd. Papier przyjmie wszystko
