Odpowiedz w wątku  [ Posty: 5 ] 
Coraz więcej ludzi lata na pompie! 
Autor Wiadomość
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 20 maja 2017, 23:04
Posty: 791
Lokalizacja: Düsseldorf, Poznań, Palma de Mallorca
Podziękował: 40
Podziękowano: 174
Imię i nazwisko: Cesar August jr.
Cytuj
Nic się nie dzieje na forum to napiszę kilka zdań.

W tym roku, zwłaszcza od wakacji pumpfoiling zdaje się przybierać na popularności. Coraz więcej osób, młodsi i starsi zaczynają latać. Kilka osób, które naprawdę trudno było nauczyć i skakały po kilka tysięcy razy do wody, zaczęły wreszcie latać. Najstarszy zawodnik, który się do mnie zgłosił to 68 letni koleś, który ma swój staw i chciałby na nim latać. Mam nadzieję, że dobrze mu pójdzie, to nie będę już najstarszym pumpersem w Polsce :-)

Sport staje się coraz bardziej przystępny od strony jakości, przydatności i ceny sprzętu. Są oczywiście drogie marki i "sky is the limit", ale można zacząć też taniej. Przykład http://www.takoon.com. Już mnie trochę drażni ta marka, bo chyba przerasta ich popularność i czasami nie dowożą. Ale jak dowiozą, to sprzęt jest bardzo przydatny. Mają w dobrej cenie foile i deski do pompy.

Świetny sprzęt ma dalej F One. Seria JAM jest dla mnie na razie wyznacznikiem dla foili do pompy. Ale swoje kosztuje. Na razie są dostępne JAM 1900 i JAM 1600. Ten pierwszy do nauki i dla cięższych zawodników, ten drugi już czysty fun. Wiewiórki szepczą, że ma się pokazać wkrótce JAM 1400.

Duotone również zaczyna dostarczać fajny sprzęt do pompy, miałem okazję spróbować. Gong ma bardzo duży wybór. Wydaje mi się jednak trochę mułowaty. Ale to moje prywatne zdanie. Jest sporo zadowolonych ludzi na wysokim poziomie pompy. Więc może to jest tylko taka bardzo subiektywna ocena. Te lepsze modele Gonga nie są już aż takie tanie jak np. Takoon. Oczywiście nie mona pominąć tu Sabfoila. Długo na rynku i seria Leviatan jest dobra i już bardzo oblatana. 1350 i 1550 są bardzo popularnymi rozmiarami.

Osobom, które zaczynają przygodę z pompą nie polecam kupować zbyt starego używanego sprzętu. Nawet jak jest w dobrym stanie. Nie na każdym można się nauczyć. Tzn. może i można ale po 10 latach i 10.000 skokach do wody.

Za to na dedykowanym, dobrze dobranym, sprzęcie można się nauczyć stosunkowo szybko pompy.

Największym wyzwaniem jest pierwszy skok na deskę. Jest to pierwszy duży kamień milowy. W zasadzie, pierwszy taki skok to już 50% sukcesu. Tak jak pierwsze dociągnięcie loopa na kajcie. Po prostu trzeba się przemóc i dociągnąć do końca. Koniecznie zaczynać z kimś, lub zobaczyć wszystkie tutoriale na YT. I to po 100 razy :-)

Następny etap, to spokojne sekwencyjne wykonywanie kroków jeden po drugim. Rozbicie startu na drobne elementy. Na początku wydaje się, że trzeba wszystko zrobić w jednym momencie. Przy starcie następuje blackout, a skok jest taki randomowy i lądujemy w wodzie.

A trzeba się porządnie skoncentrować.

Deska w rękach poziomo nad wodą, 3 kroki, w tym momencie trzymamy deskę i kontrolujemy jej lift, optymalnie trzymając ręce na desce, po prostu na nią wchodzimy, takim lekkim ślizgiem, nadającym jej ruch posuwisty. Osoby starsze, mniej elastyczne startują z wolnej ręki. Czyli puszczają deskę i na nią delikatnie wskakują. Jak na łamiący się, cienki lód na jeziorze. Na początku nie staramy się nawet pompować. Deska będzie się bez pompy ślizgała jakiś czas. Jak już to ogarniamy, to zaczynamy wprowadzać pompę.

Żeby nam dobrze wychodziła to chyba najważniejsze jest odrywanie tylnej pięty lub całej stopy od deski. Każdemu na początku wydaje się to bez sensu, ale właśnie to ma największy sens. Dzięki temu nasza pompa w ogóle zaczyna działać. Dzięki temu wyciągniemy deskę nawet spod wody i po kilku kaczkowaniach uda nam się wejść w lewitację.

Często uczący się, mówi, że nie może utrzymać równowagi i dlatego nie odrywa stopy. Dzięki odrywaniu tej tylnej stopy równowaga się właśnie udaje. Tylna stopa musi tańczyć cały czas jak pompujemy. Machanie rękami wydaje się pomocne, ale nie jest aż tak istotne. Po jakimś czasie nie musimy nimi machać w ogóle.

Jak będziemy się trzymać powyższego to gwarantuję, że proces uczenia będzie bardzo krótki.

Co do sprzętu, to jak wspomniałem powyżej. Nie ma co kombinować. Wziąć od razu dobry.

Wielu osobom się wydaje, że duża deska jest pomocna w pompie. Nic bardziej mylnego. Jest przeszkodą w nauce. Jest mniej poręczna, można nią haczyć o wodę, jest za ciężka. Wyporność nam nic nie da, bo latamy nad wodą! Krótka deska jest idealna. Najlepiej taka 80 x 35 cm i lekka, poniżej 2 kg. Na taką deskę możemy wskoczyć tylko poprawnie, lub skoczyć obok niej. Czyli mamy od razu łatwiej. Wiadomo jak umieścić stopy.

Przednia stopa bardzo z przodu, tylna lekko przed masztem w momencie skoku, i potem przesuwamy ją lekko do tyłu. W sumie to jak komu bardziej pasuje. Trochę też zależnie od foila. Moje foile mają sporo liftu i muszę tylną stopą właśnie stać przed masztem na początku. A potem w zależności od tego, co chcę zrobić. Jak agresywniej zakręcić to oczywiście stoję szerzej, a jak spokojnie płynąć prosto, to stoją wąsko i daję tylko lekkie impulsy desce.

To chyba tyle dla początkujących. Jest już nas coraz więcej i może tak być, że ten sport będzie wśród foilowych bardzo mocno się rozwijał. Można wszędzie i zawsze na tym latać. Można latać z wingiem, kajtem i parasolką. Możliwości jest sporo, a fun jest niesamowity.

Pozdro!


18 sie 2024, 11:53
Zobacz profil WWW

Dołączył(a): 27 maja 2018, 18:59
Posty: 108
Podziękował: 7
Podziękowano: 9
Cytuj
Bardzo dużo ciekawych informacji — super, że wkładasz tyle energii w opisywanie swoich doświadczeń! Mam nadzieję, że forum jednak nie zniknie.

Miałem poważne złamanie kości pięty po nieplanowanym loopie na niestety zbyt płytkiej wodzie. Teraz zbieram wszystkie możliwe informacje, bo chciałbym wrócić do foilowania — z jednej strony do kitefoila jako mniej agresywnej formy pływania dla układu kostnego, a z drugiej strony bardzo kusi mnie wingfoil. Wygląda rewelacyjnie, a dodatkowo brakuje mi w foilowaniu tego intensywnego workoutu, jaki daje kitesurfing.

Czy Twoim zdaniem w ogóle ma sens kupować pierwszy sprzęt do nauki wingfoila?
Kilka lat temu pływałem trochę na kitefoilu — pewnie około 15 sesji. Pod koniec udało się już opanować lewitację i zmianę kierunku, ale to było 3 lata temu. Jeśli zdecyduję się spróbować wingfoila, to dopiero na wiosnę, więc miną 4 lata od ostatniego kontaktu z foilem.

Myślę o wzięciu 1–2 godzin zajęć z instruktorem wingfoila, a potem wynajmie sprzętu na 10 godzin lub więcej. Docelowo chciałbym kupić własne skrzydło i deskę, które posłużą mi przez kilka lat.
W przypadku nauki kitesurfingu nie ma chyba aż takiej konieczności wymiany sprzętu — jeśli ktoś kupi na start dobry zestaw all-roundowych latawców, to może z nimi pływać przez wiele sezonów. Ale z wingfoilem temat wydaje się bardziej skomplikowany.

Czy mógłbyś zaproponować zestaw dla osoby, która ma już za sobą kilkanaście godzin na wypożyczonym sprzęcie, a do tego chciałaby mieć foila, którego można używać również z latawcem?

Myślałem o foilowaniu jeszcze w tym roku na jesień ale z tego co pamiętam przy nauce foila zdarzyło mi się nie raz uderzyć skrzydłem foila w piętę co było bolesne więc chyba poczekam.


06 sie 2025, 13:08
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 20 maja 2017, 23:04
Posty: 791
Lokalizacja: Düsseldorf, Poznań, Palma de Mallorca
Podziękował: 40
Podziękowano: 174
Imię i nazwisko: Cesar August jr.
Cytuj
Dobrze, że Twój post zobaczyłem dopiero teraz, bo na początku sierpnia poleciłbym Ci jakieś zestaw do wingfoila. Ale po dwóch miesiącach intensywnego latania na parawingu, radziłbym sobie już odpuścić wingfoila i od razu wystartować z parawingiem. Na wiosnę będą na pewno już jakieś kursy na parawingach, w tym roku jeszcze nic nie było, bo ludzie zaczęli się dopiero uczyć. Progres jest bardzo szybki, więc mają to oblatane.

Żeby coś Ci zaproponować to musiałbym znać mniej więcej twoje parametry. Wiek, waga, wysokość i jak z twoim fizjo jest aktualnie.

Na niczym się tak nie zworkoutujesz jak na parawingu, nawet bardziej niż na kitesurfingu. Oczywiście jak zaczniesz latać z trapezem, to będzie lżej i 100, 200 km dystans nie będzie już problemem. Ale można latać również bez trapezu. W zależności od preferencji.

Jak masz już pierwsze lewitacje za sobą to całość pójdzie prosto. Jeżeli chcesz zacząć od przyszłego roku od wiosny, to poczekałbym ze sprzętem. Używane sprzęty będą wtedy miały już rok i będą również już jakieś nowe wersje parawingów.

Aktualnie są dwa bardzo dobre parawingi na rynku. To F One Frigate i Ozone Pocket Rocket, ten pierwszy polecam każdemu początkującemu. To że jest dla początkujących nie oznacza, że nie nadaje się dla prosów. Jest bardzo dobry na każdy poziom pływania.

Deska i foil w zależności od wagi. Daj znać ile to Ci coś polecę.


23 wrz 2025, 10:49
Zobacz profil WWW

Dołączył(a): 23 sie 2018, 01:21
Posty: 29
Lokalizacja: Gdynia
Podziękował: 0
Podziękowano: 3
Imię i nazwisko: Radek Jachimowicz
Cytuj
W sumie pytanie bylo do Czarka i slusznie bo ma wszystko oplywane :). Ale nie do komca sie zgadzam z tym co wlasnie napisal.
Plywam na wszystkim w sumie (WS, Kite, Kite Foil, Wingfoil, Kite surf) orpocz PW (parawinga), mialem go w rekach ale nie na wodzie. Ok, fajny pomysl ale uwazam, ze jest to cos jedynie na specyficzne warunki i jako jeden patent na fojlowanie w zroznicowanych polskich warunkach jak dla mnie odpada. Rowny wiatr, fajna fala albo jej brak ok, da rade i na pewno jest fun. Przy granicznym wietrze czy szkwalistym, nierownym, szczegolnie na srodladziu jak dla mnie przerost formy nad trescia.
Ok, mozna startowac jak Czarek z pomostu, czy platformy w wodzie i super, ale to jest dla kilku specow, nie dla kazdego :). Nie wiem czy przy granicznych warunkach PW odpali z pozycji wypornosciowej, moze przy jakiejs gimnastyce nogami i duzej desce, w tym wypadku widze tylko sztywna konstrukcje lezaca w rekach czyli wing.
PW jako uzupelnienie winga i pompy tak, czemu nie, ale jako jedyne roziazanie na fojlowanie, nie zgadzam sie:), szczegolnie na pierwszy raz / kontakt z fojlowaniem.

Wiem Czarku, ze pewnie wiesz co mowisz bo masz to oplywane, ale nie lubie "pompowania" rynku i obecnego trendu "influencowania", chociaz takie czasy i chyba reklamy powoli odchodza w zapomnienie :).
Sam sie do Ciebie zglosilem kiedys i poleciles mi super zestaw na poczatek, ktory mi na dlugo starczyl :) i byly to strzaly w 10ke, jestem mega wdzieczny. Tyle sprzetu ile przetestwales to nikt inny nie sprobuje :) i warto sluchac tego co radzisz.

Moze jako osoba, ktora nie oplywala PW powinienem siedziec cicho :), ale licze ze rozruszam dyskusje :D.


13 paź 2025, 05:41
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 20 maja 2017, 23:04
Posty: 791
Lokalizacja: Düsseldorf, Poznań, Palma de Mallorca
Podziękował: 40
Podziękowano: 174
Imię i nazwisko: Cesar August jr.
Cytuj
Cześć,

musisz po prostu opływać parawinga i to nie kilka razy, ale porządnie. I oczywiście na dobrym parawingu.

Na początek poleciłbym F-One Frigate, idealny do nauki, a później świetnie sprawdza się, gdy już złapie się trochę skilla.
Mniejszy Ozone Pocket Rocket w rozmiarze 3,6 m² też daje radę.

Nie mam żadnego sponsoringu (szkoda :mrgreen: ), więc nie ma tu mowy o reklamie. Ale wiadomo, ludzie patrzą, pytają i wybierają.

Jeśli chodzi o słabowiatrowe pływanie na parawingu, to spokojnie da się pływać nie gorzej niż na wingu.
Wszystko zależy od sprzętu.

Akurat w tym wypadku Ozone Pocket Rocket jest sporo lżejszy niż Frigate, więc łatwiej go utrzymać w powietrzu przy marginalnym wietrze.
Jeszcze lżejszy i aktualnie większy będzie PT Skin od 777.

Na odpowiedniej desce wypornościowej i foilu można wystartować już przy 8 kts, a latać stabilnie nawet przy słabszym wietrze.
Na desce sztywnej wystartujesz łatwiej niż na pompowanej. Dobrze sprawdzają się deski ML o długości ok. 6–6’6” i objętości +10L do wagi, wąskie (do 20”). Oczywiście wszystko zależy od zawodnika.

Parawingi świetnie radzą sobie w niestabilnym, jeziornym wietrze.
Winga nie spakujesz i w pewnym momencie po prostu nie polecisz dalej.
Parawinga możesz zwinąć i przepompować się do następnego szkwału. Miałem tak już setki razy.

Sport jest nowy, dopiero się rozkręca.
Coraz częściej słyszę (i sam uważam), że to prostsze, łatwiejsze i daje więcej funu.
Historia powtarza się jak przy kitefoilu i wingfoilu, to po prostu kolejny etap.

Kilka razy od niezależnych osób słyszałem (i sam mówiłem), że gdyby parawing pojawił się przed wingfoilem, to wingfoil pewnie nie rozwinąłby się aż tak bardzo.

Rozmawiałem z kilkoma producentami – większość uważa, że najpóźniej za dwa lata będzie na wodzie tyle samo parawingów co wingów.

Wystarczy raz polecieć z quiverem czterech parawingów zamiast wingów czy kajtów i już więcej nie chce się brać winga na wyjazd.

Parawing daje absolutnie wszystko to, co wing i jeszcze sporo więcej.

Od trzech miesięcy nie napompowałem żadnego winga…
Mam tylko nadzieję, że jeszcze kiedyś będę miał ochotę znowu na nim polatać :D Ale taką nadzieję miałem z kajtem i w tym roku byłem tylko 2 razy na wodzie z kajtem.

Pozdro!


13 paź 2025, 15:15
Zobacz profil WWW
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 5 ] 

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 15 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  

Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
Designed by ST Software, customized by DziennikLotow.pl
Partnerzy serwisu: Bus-Ekspert.pl | Bus-Owners.com.
Korzystając z forum akceptujesz Regulamin.