Jestem już po kilku sesjach na Parawingu i po przesłuchaniu wszystkich możliwych podcastów

Wiem już wszystko! Hahaha. Ale do rzeczy:
Moje doświadczenia pokrywają się z tym, co słyszę i czytam od bardziej zaawansowanych parawingerów.
Na początku do parawinga używano desek typu DW – takich 8’ i więcej. Głównie dlatego, że Parawingiem zaczęli się bawić ludzie, którzy wcześniej latali na DW z wiosłem. A żeby na tym wystartować, trzeba mieć albo naprawdę długą deskę, albo serducho jak młot

Może Olek z Łeby dalej takie ma! <3
Na Parawing startuje się lekko i na chillu – nie trzeba machać wiosłem, ale też nie potrzeba ogromnej deski.
Najlepsze do Parawinga są deski typu Midlength (ML) i Crossover – najlepiej o wyporności równej masie ridera lub lekko poniżej (np. -10L).
Deska nie powinna być ani za szeroka (utrudnia kontrolę), ani za wąska (żeby nie wywracać się przy starcie). DW mają efekt „korka” – przez to początkujący może pomyśleć, że Parawing to trudny sport, a tak naprawdę problem leży w złej desce.
Potwierdzam to z własnego doświadczenia:
Na Crossoverze Rayo V2 70L (-20L) wystartowałem i poleciałem za pierwszym razem, jakbym już zawsze latał na Parawingu. Kilka dni później próbowałem na DW 115L i... miałem problemy, wcale nie było łatwiej. Nie wystartowałem szybciej niż na 45L mniejszej desce.
Deska nie może być zbyt gruba (bo znowu – efekt korka), ani mieć zbyt dużego rockera – powinna być raczej wypłaszczona, żeby łatwiej się rozpędzała. Duży rocker tylko hamuje przy starcie.
Dwie deski, które dobrze znam i które nadają się dla mnie idealnie:
- Skywalker Rayo V2 70L 5’4
- X-Surf Venture 77L 5’6
Obie mają 21–22’’ szerokości i około 11 cm grubości – są po prostu idealne. A do tego bardzo lekkie.
Jak będziecie planować zakup, to warto napisać bezpośrednio do shaperów – na hasło „czarek” może uda się coś utargować

Pozdro!