Parawingfoiling to stosunkowo nowa dyscyplina, która pojawiła się już w zeszłym roku, ale dopiero od tego lata zaczyna się naprawdę popularyzować. Głównym powodem jest większa dostępność sprzętu. Moje doświadczenie obejmuje również windsurfing i kitesurfing, jednak nie będę ich tu porównywał, ponieważ dla mnie to już zamierzchła przeszłość. Kitefoiling był wielokrotnie porównywany z kitesurfingiem, a ja w pełni zgadzam się z opiniami, że jest zdecydowanie lepszy.
Dla mnie kitefoiling, wingfoiling i parawingfoiling to coś jak upgrade pakietów w aplikacjach. W wyższym pakiecie masz wszystko to, co miałeś dotychczas, plus dodatkowe funkcje. Tak było w przypadku wingfoilingu względem kitefoilingu i tak jest teraz z parawingiem w porównaniu do wingfoilingu. Skoncentruję się na tych dodatkowych aspektach, bo szczegółowe porównanie zajęłoby książkę.
FunParawing daje kolejny poziom frajdy. Latając na parawingu, czuję się jeszcze więcej wolności, podobnie jak kiedy wingfoil pozwolił na lepsze zjeżdżanie z fali niż kitefoil. Parawing dodaje tu jeszcze więcej wrażeń. Nawet małe jeziorne fale potrafią dać ogromną frajdę i uczucie surfingu porównywalne z tym, które miałem do tej pory na morzu.
Z brzegu może to wyglądać niepozornie, tak jak na początku wyglądał kitefoiling i potem wingfoiling, ale wrażenia są ogromne. Na parawingu można robić wiele tricków. Robię prawie wszystko to, co na wingfoilu, a dodatkowo kilka rzeczy, których na wingfoilu nie dałoby się zrobić. Sprytniejsi riderzy już skaczą na parawingach widowiskowe tricki i radzą sobie świetnie na płaskiej wodzie, co obala argument, że parawing nadaje się tylko na fale. Nadaje się również na jeziora i w tej kwestii sprawdza się lepiej niż poprzednie dwie dyscypliny.
BezpieczeństwoŻadna poprzednia dyscyplina nie dawała takiego poczucia bezpieczeństwa jak parawing. Widoczność jest dobra, w odróżnieniu od wingfoilingu, gdzie nawet skrzydła z oknami niewiele pomagają, bo i tak nic nie widać. Kolizje na parawingu będą bardzo rzadkie, nie da się uderzyć w kogoś jak przy wingfoilach.
Pod względem bezpieczeństwa podczas tricków parawing wypada świetnie. Kajty to sport, w którym łatwo zrobić sobie krzywdę i co roku pojawiają się smutne wiadomości o wypadkach. Wingfoil również może być niebezpieczny, zwłaszcza przy nauce nowych tricków. Niektórzy nawet nie próbują, bo nie wiedzą, jak się do nich zabrać. Zwykły tack lub upwind 360, nie wspominając o bardziej skomplikowanych ruchach, może boleć i zniechęcać. Upadki mogą być bolesne, a wiatr potrafi zdmuchnąć ridera. Start i lądowanie na kajt zawsze były wyzwaniem, zwłaszcza nad wąskimi plażami z przeszkodami lub skomplikowanym terenem. W wingfoilu też trzeba uważać, aby odpowiednio schować skrzydło na brzegu, bo latające wingi potrafią uszkodzić sprzęt lub zrobić krzywdę osobom postronnym. Parawing eliminuje ten problem, wystarczy zwinąć linki, materiał nie lata i nie niszczy niczego.
NaukaParawing jest najprostszy w nauce spośród wszystkich tych dyscyplin. Nie dlatego, że wcześniej latałem na kite i wing, ale dlatego, że start przypomina wakeboard lub narty wodne. Kluczowe jest odpowiednie dobranie sprzętu, bo źle dopasowany zestaw może zniechęcić już po jednej lub dwóch sesjach. Przy dobrze dobranym sprzęcie nauka zajmuje kilkanaście minut dla osób, które wcześniej pływały na innych dyscyplinach, a dla nowicjuszy przebiega podobnie jak przy wakeboardzie lub nartach wodnych.
PodróżePodróżowanie z parawingiem jest bardzo wygodne. Ostatnio spakowałem deskę 70L, 5'4, zestaw foil, cztery parawingi, piankę, śrubki i drobne akcesoria, wszystko w jednym daybagu. Waga całego bagażu wynosiła poniżej 16 kg, a po dodaniu ubrań mieściłem się w limicie 20 kg. Dzięki temu mogę zabierać cały sprzęt, w tym wszystkie rozmiary parawingów, bez problemów z transportem. Rozkładanie na plaży jest szybkie, wystarczy zamontować foil i jestem rtf!
Ceny i trwałośćParawing jest na razie sporo tańszy niż wing. Nawet najdroższe modele kosztują mniej niż najtańsze wingi. Dobry wing kosztuje około 8000 zł, a parawing maksymalnie 4000 zł, przy czym Gong czy Takoon już poprawiają swoje pierwsze słabe wersje parawingów i pewnie za chwilę zaoferuję wersje 3, która będzie za przystępną cenę i będzie dobrze latała. Trwałość sprzętu wydaje się bardzo dobra, trudno go uszkodzić, a materiały są wytrzymałe. Niektóre modele używane intensywnie przez wiele miesięcy wciąż działają bez widocznych śladów zużycia. Wing i kite jest łatwy do uszkodzenia. Tuby strzelają przy najmniejszym kontakcie z foilem. W parwimgu nie mogą sobie nawet wyobrazuć jak mógłby go uszkodzić, ale czas pewnie pokaże takie możliwości

Jednak jest to zdecydowanie trudniejsze.
To chyba tyle na ten moment. Na pewno jeszcze nie omówiłem wszystkich aspektów porównania parawinga, wingfoila i kitefoila, więc zapraszam do dyskusji. Jeśli ktoś ma inne spostrzeżenia lub chce dodać własne doświadczenia, chętnie poczytam. Jak wpadnie mi jeszcze coś do głowy, dopiszę.
Pozdro!