No właśnie! Przybój to słowo z którym zmierzą się przede wszystkim bywalcy Zatoki. Na Półwyspie trudno znaleźć miejsce dla foila więc będzie trzeba częściej korzystać z morskiej stony kosy. Poza tą elitarną grupą każdy inny też dostanie po łbie od przyboju jak za dawnych czasów pierwszych kroków na morzu.
Trudność foila wynika z tego, że trzeba wyjść na odpowiednią głębokość zanim postawi się na tym stopy.
Im większy przybój tym trudniej go przejść.
Dekalog przybojowca:
1. Zasada fundamentalna - naucz się liczyć do 11. Następnie wykorzystaj tą umiejętność do liczenia fal. Model fali jest taki, że co 11 (średnio) następuje powtórzenie fazy. Czyli po największym bawole liczysz do 4 i ruszasz w przybój. To gwarantuje, że wpłyniesz w najniższy okres fali.
2. Powyżej to teoria a w praktyce zanim wejdziesz do morza, usiądź i przez parę minut obserwuj przybój. Sprawdź czy teoretyczny model działa na twoim spocie w danych warunkach.
3. Po ułożeniu pod czaszką algorytmu na przybój wejdź w głąb morza do głębokości piersi.
4. Upewnij się, że nie ma przed tobą wypłyceń w postaci np rewy
5. Postaraj się jak najszybciej wejść w lewitację.
6. Uciekaj w dół wiatru przed łamiącymi się falami. Nie musisz dbać o utratę cennej wysokości, bo przecież pływasz na foilu!
7. Mając strapy możesz również przeskoczyć falę.
8. Wpływając na falę odpuść bar i ugnij kolana.
9. Spływając z fali zaciągnij bar i wyprostuj kolana dbając aby skrzydło nie wyszło z wody.
10. Przechodząc przez fale staraj trzymać latawiec nisko a nie w zenicie.
Amen!