Dziś był mój pierwszy raz. Postanowiłem nie bawić się w pływanie bez skrzydeł, tylko odrazu w pełnym zestawie.
Oczywiście nie planowałem od razu wychodzić w górę tylko pływanie wypornościowe i wyczucie sprzętu.
Wiatr 13-16 knt.
Gleb co nie miara, ale z biegiem czasu zacząłem łapać o co kaman. Problem ze spływaniem z wiatrem praktycznie nie występował, bo robiłem sporo wysokości. Trzeba było kombinować z jazdą z wiatrem.

Po dwóch godzinach wiatr zdechł, i decyzja na przeniesienie sie na drugą strone , bo miało odkręcać.
NIe pomyliłem się. Zaczeło dmuchać do 13 knt i znowu na wodzie. Było już mniej moczenia i więcej na desce. Lewitacje też już zaczeły wychodzić dłuższe, ale wciąż pływanie wypornościowe. Myśle , że co sesje będzie coraz lepiej. No i odkryłem nowy wymiar kajta. Coś niesamowitego. W dupe też dostałem, lepiej jak na treningu.

