Jakby to było, gdybyśmy np. w latach 80 mieli kitefoila. Na takim poziomie rozwoju jak mamy to teraz.
Myślę, że na bank byśmy próbowali zwiać z PRL przynajmniej na Bornholm. To że można tam dopłynąć nie mamy już wątpliwości. Ekipa z Kołobrzegu pokazała jak. Ale zakładając, że mamy czasy PRL-u to na pewno nie byłoby asekuracji. Żeby nie wpaść w oko straży przygranicznej to trzeba byłoby płynąć raczej w pojedynkę.
Na co trzeba byłoby zwrócić uwagę?
- Dobrze przewidzieć prognozę pogody.
- Używać kite, który byłby mniej widoczny.
- Pływanie w nocy pewnie na dobre by nie wyszło i pewnie najlepiej byłoby wyruszyć w godzinach porannych. W dzień pochmurny. Tak, żeby w szarości poranka odpłynąć jak najdalej.
- Oczywiście tylko w lecie i przy bardzo ciepłej temperaturze.
- Jakie wyposażenie trzeba byłoby ze sobą zabrać, żeby poradzić sobie w jakiejś nieprzewidzianej sytuacji.
- Na jakim foilu najlepiej byłoby płynąć. Typowo race, bo najszybszy?
Czy służby graniczne w czasach PRL miałyby sprzęt, który by nas wykrył?
Ludzie z PRL-u uciekali szybowcami, lotniami i balonami to i ucieczka foilem mogłaby się powieść

Jak to widzicie?